do mnie – przenieść
Wysłany: 2007-09-20, 23:07
przenieść do mnie
Przerąbane – punkt widzenia
Sprawa ma się tak. Przed naszymi czwartkowymi mitingami, mają spotkania chorzy na stwardnienie rozsiane. Dużo ich jest. Jedzą, piją kawkę, herbatę itd. Są głównie na wózkach inwalidzkich. Jedni mniej, inni bardziej sprawni.
Potem wchodzimy –my. GA -AH.
Zastajemy zawsze okropny bałagan. Katastrofa.
No i dzisiaj, po mitingu zostałam sama, żeby posprzątać.
No i tak posuwam odkurzaczem dla krasnali, na siedząco, bo rura teleskopowa ma tylko pół metra, i posuwam, sama jestem w tej dużej Sali, ba, sama w tym całym Domu Katechetycznym i nagle takie wzruszenie. I wdzięczność. Że ja –Iśka, mogę po kimś chorym i po nas posprzątać. Ja nie potrafię tego uczucia opisać.
Popatrzyłam na taki wielki krzyż na ścianie, wyprostowałam się i mówię:
-Panie Jezu, nie przeginaj. No normalnie, formalnie nie przeginaj. Zapierniczam jak dziki osioł, we własnym domu mi się nie chce a tutaj mi to radość sprawia. No przecież masakra.
No i gapię się na ten krzyż.
I nagle ten Pan Jezus jakby mrugnął do mnie z tego krzyża.
A ja się pokłoniłam i powiedziałam:
-Wiesz co, dziękuję Ci, że ja jestem chora tylko na hazard. Bo z tego da się wyjść. Ale ci chorzy na stwardnienie, na tych wózkach, to jest dopiero tragedia.
A potem…
A potem, to jeszcze dodatkowo pomyłam stoły.
Iwona – Isia